SOLxAC | CO TO BYŁ ZA WYŚCIG!

Bajeczna kraina i bajeczny wyścig. Tak można zrelacjonować wydarzenia finału sezonu. PGO, to był istny strzał w dziesiątkę, a widzieliśmy to już w kwalifikacjach. Kwaśniowski i Gregorczyk byli ligą sami dla siebie i mimo że, ten drugi przegrał o 6 milisekund, to pokazał pazur w tej właściwej sesji. Jakub Gregorczyk odnalazł się w PGO jak ryba w wodzie, jednak nawet jego zwycięstwo nie zapewniło mu tego, o co zabiegał, bowiem srebro trafia do Mikołaja Muszyńskiego, który walczył niczym Aslan, dojechał drugi i wyrwał Jakubowi wicemistrzostwo.

Zdobycie drugiej pozycji w tym wyścigu nie było niczym łatwym. Mikołaj Muszyński musiał się sporo napocić, by odebrać Piotrkowi Kwaśniowskiemu to, co należało wtedy do niego, tym bardziej że za nimi jechali kierowcy, którzy również mieli chrapkę na wysoką lokatę. W tym miejscu trzeba pochwalić Wojtka Surosza, który niczym w partii szachowej jakby przewidział ruchy przeciwników, zaatakował i chociaż na pewien czas był posiadaczem drugiej lokaty.
Ale nie jest to jedyny wygrany! Ponieważ tacy kierowcy jak: Mrochem, czy Parzonko także zyskali, a w dodatku zdobyli serca fanów swoimi wyczynami na torze, w których wykazali się determinacją i odwagą. Jechać w czwórkę na jednej prostej? Szalone, ale nie dla nich!

Wywołany wcześniej do tablicy Wojtek Surosz zamyka nam pierwszą trójkę ostatniej rundy SOLxAC. Końcówka wyścigu zadecydowała, gdzie Wojtek zakończy, ponieważ gdyby nie kolizja pomiędzy nim, a Maxem Prusem to ta historia mogłaby mieć zupełnie inny finał, jednak ostatecznie Surosz melduje się nam na pozycji numer trzy.

„To już jest koniec, nie ma już nic”, jak mawia klasyk i jest to najwyższy czas, by zamknąć książkę pt. ”Open Wheel Series”, odłożyć ją na półkę koło innych tomów i czekać na wydanie kolejnego, a ten możliwe, że już za niedługo.