Cóż to było za ściganie! Niespodziewany samochód bezpieczeństwa, ulewny deszcz, i niezliczona liczba pojedynków na samym szczycie tabeli. Przez długi czas ton wyścigu nadawało trio Stachulec-Łukomski-Stachura, które co okrążenie wyrywało sobie z rąk pałeczkę pierwszeństwa.
Gdy nad Red Bull Ringiem pojawiły się czarne chmury, do walki przystąpili inżynierowie czołowych drużyn. Początkowo wydawało się, że szybkie założenie opon Intermediate przechyliło szalę zwycięstwa na stronę obrońcy tytułu. Śmiały manewr dał Stachulcowi blisko dwie sekundy przewagi nad najgroźniejszymi rywalami, jednak wkrótce sukces ten okazał się pułapką.
Jak opowiadał sam Stachulec – okrążenie wyjazdowe podczas mżawki zużyło jego opony bardziej, niż 10 kółek na deszczu. Nie minęło wiele czasu, gdy Łukomski i Stachura dopadli kierowcę McLarena i seria pojedynków znów rozgrzała przemoczonych fanów na trybunach.
Między tuzy sezonu 10 bez kompleksów wszedł rezerwowy Jakub Kozłowski, reprezentujący barwy Mercedesa. Dzięki fantastycznej kontroli na mokrej nawierzchni młodzieżowiec zdołał na finiszu „łyknąć” Stachurę, czym zagwarantował sobie pierwsze podium w Dywizji 1.
Ostatnie kółko przebiegło już pod dyktando Szymona Łukomskiego, za którym na mecie zameldował się walczący z ogumieniem Stachulec. Lider AlphaTauri tym samym znów zwiększył przewagę w klasyfikacji generalnej, odskakując obrońcy tytułu na dwucyfrową liczbę punktów.