GP Japonii | Łukomski o włos od złota! Dramat Stachulca w Japonii

Przed wyścigiem Piotr Stachulec potrzebował wpadki liderującego w tabeli Szymona Łukomskiego, by dać sobie szansę na odwrócenie losów sezonu. I jak na życzenie fanów McLarena, tuż po starcie zapachniało sensacją – po twardym starciu as AlphaTauri obrócił bolid, i spadł na skraj czołowej dziesiątki.

Podrażniony lider zamiast przepychanek na torze, postanowił ograć rywali dzięki strategii. Fenomenalna podcinka z miejsca pozwoliła mu zyskać kilka pozycji i wrócić do gry o zwycięstwo w wyścigu.

Niedługo później doszło do katastrofy urzędującego mistrza. Piotr Stachulec najpierw uszkodził w pojedynku przednie skrzydło, a następnie otrzymał karę za nieprawidłowy zjazd do alei serwisowej. Decyzją zespołu bolid Stachulca został wycofany z dalszej rywalizacji w wyścigu, i w konsekwencji – z realnej walki o mistrzostwo S10.

Pewny swego Łukomski unikał desperackich ataków w walce o zwycięstwo, meldując się na mecie za plecami Kamila Stachury. Utytułowany kierowca Ferrari triumfował po raz drugi z rzędu, czym uczcił historyczny rekord w liczbie startów na arenach SOL (82). Na najniższy stopień podium wskoczył Igor Piasecki z (Alpine), który okazał się pierwszym beneficjentem kary finiszującego na P3 Przemysława Hubacza.