Inauguracja sezonu 9 na Imoli była ucztą dla smakoszy technicznego ścigania.
Już na przystawkę smak goryczy poznał Franciszek Morawiak. Nowy nabytek Williamsa odżył dzięki zmianie barw, jednak szarżę po starcie przerwał mało finezyjny piruet. Mimo to, Morawiak nie wstał od stołu głodny – dopisał do rachunku pierwsze w sezonie punkty, na co w S8 czekał aż dwanaście rund.
Zemsta najlepiej smakuje na chłodno? Wie o tym Eryk Szymański, który w inauguracji sezonu rozkoszował się słodkim smakiem rewanżu na niedawnym arcyrywalu. Na finiszu S8 Soćko rzutem na taśmę przerwał nieprawdopodobną passę zwycięstw Szymańskiego, sprzątając mu sprzed nosa danie główne SOL F1.
W poniedziałek role odwróciły się. Po słabym wejściu w wyścig mistrz miał wyraźny apetyt na podium, łapczywie “łykając” kolejnych rywali. Inne plany miał Szymański, którego świetna obrona sprawiła że tego dnia mistrz musiał obejść się smakiem. Pikanterii dodaje fakt, że aktualny wicemistrz SOL został zwolniony z Alpine na rzecz zatrudnienia… właśnie Olafa Soćko!
Sól na rany fanów francuskiej drużyny posypali Stachura, Zabagło i Hubacz, którzy dzięki heroicznej postawie Szymańskiego zbudowali w tabeli zaliczkę punktową nad obrońcą tytułu. Mimo to, nawet oni nie znaleźli przepisu na pokonanie reprezentanta gospodarzy, Piotra Stachulca.
Po latach głodówki Ferrari upiekło dwie pieczenie na jednym ogniu. Dzięki świetnej postawie nowego lidera podopieczni Freda Vasseura zdobyli prymat w obu klasyfikacjach generalnych sezonu. Łyżką dziegciu w beczce miodu była usterka techniczna Szymona Wiatra, co zmusiło drugiego z kierowców do szybkiego wycofania się z zawodów. Czemu nie dziwi nas, że prozaiczna awaria manipulatorów nożnych w zestawie simracingowym przydarzyła się właśnie ekipie z Maranello?